Re: Bóg w horoskopie 12 lat(a), 4 mies. temu
|
|
michael napisał:
"...Gdy umysł gada i papla, serce nie otworzyło się w pełni. Umysł obwinia siebie lub kogoś innego. Albo uskarża się 'jestem do niczego', albo narzeka, że kto inny jest niewiele wart. Czy rozumiesz, że w każdej dowolnie wybranej chwili umysł chwieje się, waha jak wahadło? Albo jest zły na kogoś, albo na siebie. A to gniew go porywa na coś, co minęło i ubolewa nad przeszłością, a to niepokoi się o przyszłość.
Umysł nie lubi prostoty. Wszystko by komplikował. A komplikując wszystko nie pozwala sercu być niewinnym, prostym, naturalnym. Lubowanie się w tym co trudne, bardzo skomplikowane, leży w naturze ego. A serce wprost przeciwnie. Serce jest proste, naturalne i niewinne. Serce nie jest zdolne kogokolwiek obwiniać. I siebie też nie potępi, ponieważ serce, które się roztopiło, całe otwiera się na nieskończoność, na boskość. Kto ma serce w pełni otwarte, w nikim nie znajdzie winy, bo każdego widzi jako siebie, jako część siebie samego." Sri Sri Ravi Shankar
ja widzę jeszcze jedno zagrożenie ... czasami chce się powiedzieć coś ... oddać głos w sprawie .... zaczyna się dyskusja ... próbując wyjaśnić swoje stanowisko nagle stajemy w opozycji do jakiegoś poglądu ... mimo, iż wcale nie czujemy takiego kontrastu ... ale dokonując analizy siłą rzeczy dokonuje się mocniejszego akcentu ... i tak oto nasze początkowe poglądy zostają w jakiś "magiczny" sposób wyolbrzymione i podkreslone ... mimo iż wcale nie mają one takiej wyrazistości w życiu codziennym ...
|
|
|
|
|
Re: Bóg w horoskopie 12 lat(a), 4 mies. temu
|
|
lucy napisał:
michael napisał:
"...Gdy umysł gada i papla, serce nie otworzyło się w pełni. Umysł obwinia siebie lub kogoś innego. Albo uskarża się 'jestem do niczego', albo narzeka, że kto inny jest niewiele wart. Czy rozumiesz, że w każdej dowolnie wybranej chwili umysł chwieje się, waha jak wahadło? Albo jest zły na kogoś, albo na siebie. A to gniew go porywa na coś, co minęło i ubolewa nad przeszłością, a to niepokoi się o przyszłość.
Umysł nie lubi prostoty. Wszystko by komplikował. A komplikując wszystko nie pozwala sercu być niewinnym, prostym, naturalnym. Lubowanie się w tym co trudne, bardzo skomplikowane, leży w naturze ego. A serce wprost przeciwnie. Serce jest proste, naturalne i niewinne. Serce nie jest zdolne kogokolwiek obwiniać. I siebie też nie potępi, ponieważ serce, które się roztopiło, całe otwiera się na nieskończoność, na boskość. Kto ma serce w pełni otwarte, w nikim nie znajdzie winy, bo każdego widzi jako siebie, jako część siebie samego." Sri Sri Ravi Shankar
ja widzę jeszcze jedno zagrożenie ... czasami chce się powiedzieć coś ... oddać głos w sprawie .... zaczyna się dyskusja ... próbując wyjaśnić swoje stanowisko nagle stajemy w opozycji do jakiegoś poglądu ... mimo, iż wcale nie czujemy takiego kontrastu ... ale dokonując analizy siłą rzeczy dokonuje się mocniejszego akcentu ... i tak oto nasze początkowe poglądy zostają w jakiś "magiczny" sposób wyolbrzymione i podkreslone ... mimo iż wcale nie mają one takiej wyrazistości w życiu codziennym ...
Też mam to spostrzeżenie. Zastanawiam się jednak, czy takie dyskusje nie są potrzebne, by uświadomić nam te nasze mało wyraźne poglądy.
|
|
|
|
|
Re: Bóg w horoskopie 12 lat(a), 4 mies. temu
|
|
Dlaczego nazywasz dyskusje o Bogu paplaniną?
Powiem Ci, dlaczego.
mam kilku znajomych działających w kręgach katolickich i napawających się swoją ideologią. W życiu codziennym przekłada się to na mocno rozbudowane ego z pretensjami do wielkości, wielki krytycyzm wobec innych przekonań, a co najgorsze, na naciąganie otoczenia na bezinteresowną pomoc w imię miłości bliźniego bez chęci jej odwzajemnienia, kiedy to ta druga strona ma problemy. Nie będę wchodzić w szczegóły, bo psuje mi się humor, kiedy sobie przypominam swoje doświadczenia.
Mam prawo tak to oceniać zgodnie ze swoimi doświadczeniami. Prawdziwie religijni ludzie których znam, nie obnoszą się ze swoją wiarą. Oni wcale o niej nie rozmawiają. WCALE.
Znam to uczucie doskonale.
Poznałam na moje nieszczęście osobiście kilku księży, ich życie, słowa, czyny w stosunku do tego, co mówią na ambonie, krótko mówiąc mnie zgorszyły. Przestałam chodzić do kościoła., przystępować do sakramentów, bo osądzając ich, osądziłam cały kościół. I rzeczywiście należąc sama do kościoła, odchodząc od mojego wyzwania, tak naprawdę dołączyłam do tych księży. Nie stałam się przez to lepsza. To działa nie tylko na mnie ale na innych. Zaczęłam opowiadać wkoło o wyczynach tych księży, zarażać innych zwątpieniem i zniechęcać do wspólnoty kościoła. Osądzając ich postawiłam się wyżej, a tak naprawdę stałam się taka jak oni, a nawet gorsza..
Tak dzieje się wszędzie, stąd powstają nowe odłamy kościoła, stąd np. w polityce z jednej partii, powstają następne, „lepsze”. Ludzie oceniając innych odłączają się od swojej grupy i zakładają nową, wymieniają na lepszy model, zapominając, że i tam gdzie pójdą znajdzie się czarna owca.
Znalazłam pewien cytat od Świętego Jana od Krzyża. Jest to przestroga dla zakonników ale ma coś wspólnego z powyższym tekstem.
Trzecia przestroga jest bardzo potrzebna, byś mógł ustrzec się w klasztorze wszelkiej szkody, mogącej wyniknąć ze strony zakonników; wielu bowiem zakonników z powodu nie przestrzegania jej nie tylko utraciło pokój i dobro duszy, lecz doszło nawet i dochodzi zwykle do tego, że popełnia wielkie zło i grzechy. Przestroga ta polega na tym, byś się strzegł z całą pilnością, aby nie myśleć, a tym bardziej by nie mówić o tym, co się dzieje w zgromadzeniu, lub co czyni poszczególny jakiś zakonnik, lub co mu się zdarzyło, ani o jego pochodzeniu, zachowaniu, sprawach, choćby to były rzeczy poważne. Nie wyjawiaj tego pod pozorem gorliwości lub dla zaradzenia złemu, chyba tylko jedynie temu, któremu to w swoim czasie z prawa powiedzieć należy. Nie gorsz się więc niczym ani nie dziw się temu, co widzisz, co zauważasz, starając się strzec swojej duszy w zapomnieniu o tym wszystkim. www.voxdomini.com.pl/duch/mistyka/jk/03-przes.htm
|
|
|
|
|
Re: Bóg w horoskopie 12 lat(a), 4 mies. temu
|
|
"...Gdy umysł gada i papla, serce nie otworzyło się w pełni. Umysł obwinia siebie lub kogoś innego. Albo uskarża się 'jestem do niczego', albo narzeka, że kto inny jest niewiele wart. Czy rozumiesz, że w każdej dowolnie wybranej chwili umysł chwieje się, waha jak wahadło? Albo jest zły na kogoś, albo na siebie. A to gniew go porywa na coś, co minęło i ubolewa nad przeszłością, a to niepokoi się o przyszłość.
Umysł nie lubi prostoty. Wszystko by komplikował. A komplikując wszystko nie pozwala sercu być niewinnym, prostym, naturalnym. Lubowanie się w tym co trudne, bardzo skomplikowane, leży w naturze ego. A serce wprost przeciwnie. Serce jest proste, naturalne i niewinne. Serce nie jest zdolne kogokolwiek obwiniać. I siebie też nie potępi, ponieważ serce, które się roztopiło, całe otwiera się na nieskończoność, na boskość. Kto ma serce w pełni otwarte, w nikim nie znajdzie winy, bo każdego widzi jako siebie, jako część siebie samego." Sri Sri Ravi Shankar
Bardzo to trafne.
Mogę też powiedzieć o sobie, że uwielbiam paplać o innych. To jest straszne jak lubię godzinami wałkować z przyjaciółkami o problemach innych, o moich problemach, które wynikają z wad ludzi w moim otoczeniu. Gdy zdałam sobie z tego sprawę i zaczęłam gryźć się w język, okazało się, że ja praktycznie nie mam o czym rozmawiać.
Myślałam sobie, że takie gadanie zbliża ludzi do siebie, bo tak przyjemnie przy kawce i ciasteczku obrobić wszystkim tyłki wokoło i jeszcze wysnuć na podstawie czyjegoś życia kilka "mądrych" wniosków.
Bardzo podoba się mojemu umysłowi wszystko, co skomplikowane np. astrologia. Cała ta paplaniana o niczym ( bo mówienie o Bogu jest rozmową )odbiera mi całą prostotę mojego serca.
Zostaje mi to trudne milczenie..
Też mam to spostrzeżenie. Zastanawiam się jednak, czy takie dyskusje nie są potrzebne, by uświadomić nam te nasze mało wyraźne poglądy
Tak się cieszę, że zaczynamy do czegoś dochodzić
|
|
|
Ostatnio zmieniany: 2011/05/24 16:35 Przez neptis.
|
|
Re: Bóg w horoskopie 12 lat(a), 4 mies. temu
|
|
Gdzie człowiek w posłuszeństwie opuszcza swe "ja" i się go wyzbywa, tam Bóg, zniewolony koniecznością, musi zająć jego miejsce; kiedy bowiem ktoś nie chce niczego dla siebie, wtedy za niego Bóg musi chcieć tak, jak chce dla samego siebie. Jeśli bowiem wyrzekłem się mojej woli i złożyłem ją w ręce mojego przełożonego, i nic nie chcę dla siebie, to Bóg musi chcieć za mnie, a jeśli zaniedba tu zrobić coś dla mnie, to tym samym zaniedba zrobić coś dla samego siebie. Tak jest we wszystkich sprawach. W wypadku, gdy nie chcę niczego dla siebie, Bóg chce za mnie. Teraz uważajcie! Czegóż chce On za mnie, kiedy ja nie chcę niczego dla siebie? Tam, gdzie wyzbywam się swego "ja", musi On chcieć za mnie tego wszystkiego, czego chce dla siebie, ni mniej, ni więcej, i w ten sam sposób, w jaki chce On tego dla siebie
Albowiem miłujący człowiek cieszyłby się wielce, gdyby potrafił (dokonać) zarówno wielu i wielkich rzeczy, już to czuwając, już to ćwicząc się w czym innym, jak również w szczególnych, wielkich i trudnych sprawach; (dla takich ludzi) jest to tak wielką radością, podporą i nadzieją, że ich dzielą są dla nich podporą i oparciem.(ale właśnie) to nasz Pan chce im zabrać i sam chce być ich podporą i oparciem. A nie czyni tego z innej racji, jak tylko dlatego, że kieruje się swą dobrocią i miłosierdziem. Albowiem Boga nic (innego) nie pobudza do jakiegokolwiek dzieła, jak Jego własna dobroć; na nic nie przydają się nam nasze dzieła, żeby Bóg coś nam dał lub dla nas uczynił. Pan chce, by Jego przyjaciele uwolnili się od tego, i dlatego odbiera im taką podporę, aby jedynie On sam był ich podporą. www.ugrewicz.internetdsl.pl/eckhart/rozdzial19.html
Zaprawdę, w tym wszystkim kryje się twoje "ja" i nic poza tym. Jest to twoja samowola, jeśli nawet o tym nie wiesz lub sądzisz, że jest inaczej; wszelki niepokój, który się w tobie budzi, pochodzi z twej samowoli, bez względu na to, czy to zauważasz czy nie. Gdy mniemamy, że powinniśmy jednych rzeczy unikać a innych szukać - na przykład tych miejsc i tych ludzi, i tych mędrców czy tej ciżby, czy tych zajęć - to winę za to ponosi nie to, że przeszkadzają ci te sposoby czy te rzeczy; tym, co przeszkadza ci w rzeczach, jesteś (raczej) ty sam, albowiem zachowujesz się niewłaściwie wobec nich.
Dlatego zacznij najpierw od siebie i porzuć siebie. Zaprawdę, jeśli najpierw nie uciekniesz od samego siebie, to gdziekolwiek byś uciekł, gdziekolwiek byś się znalazł, wszędzie napotkasz przeszkody i doznasz niepokoju. www.ugrewicz.internetdsl.pl/eckhart/rozdzial3.html
Albowiem co człowiek chętnie chciałby mieć, bądź to cielesnego, bądź to duchowego, przeboleje to jednak i wyrzeknie się dla Boga, to wszystko odnajdzie w Bogu, tak jak gdyby to posiadał i chętnie się tego wyzbył; albowiem człowiek dla Boga powinien chętnie pozwolić pozbawić się wszystkich rzeczy i w miłości i z miłości zrzec się i zrezygnować ze wszelkiej pociechywww.ugrewicz.internetdsl.pl/eckhart/rozdzial10.html.
W tym jest zawarta ta sama prawda jaką Jezus objawił G.Bossis :)
To wszystko, o czym tu dyskutujemy ujęte we właściwe słowa
Nieważna jest religia, prawda jest jedna.
Dlaczego, skoro mówi o tym tak wielu świetych, mistyków na przestrzenie dziejów, nie jest to dla nas oczywiste?
Prawda nie obroni się sama, musi być ubrana w tysiące form, by trafić do tysiąca różnych dusz.
|
|
|
Ostatnio zmieniany: 2011/05/24 22:18 Przez neptis.
|
|
Re: Bóg w horoskopie 12 lat(a), 4 mies. temu
|
|
Nieważna jest religia, prawda jest jedna.
"Kain- Dla wielu Kain jest równoważny Ojcu Wampirów i ma status głównego Boga. Wiedza o Kainie opiera się na faktach iż Kain był pierwszym mordercą i gdy bóg wysyłając go na wędrówkę po świecie , przeklął go klątwą nieśmiertelności. Niektóre tradycje wiążą Lilith z Kainem jakoby byli obydwoje wyganani z Edenu. Większość Kainitów pije krwe, także czerpiąc bezpośrednio siłę życiową." http://www.trydium.wwt.pl/glowna/artykuly/bogowie.html
Ta prawda to ta że należy się wyzbyć ego, by przyjąć Boga?
Tego powyżej też?
|
|
|
|
|
Re: Bóg w horoskopie 12 lat(a), 4 mies. temu
|
|
Obaj bracia złożyli Bogu ofiarę, ale Bóg nie mógł przyjąć ofiary Kaina, gdyż ten sądził, że zbawienie jest w jego uczynku, a więc w człowieku, dlatego złożył w ofierze płody swoich rąk, podczas gdy należało wierzyć, że zbawienie jest w Mesjaszu i złożyć wskazującego na Chrystusa baranka, co uczynił Abel, dlatego Bóg przyjął jego ofiarę, a ofiary Kaina nie przyjął (Rdz.4:4-5). Podobnie jak Kain, gnostycy wzgardzili Barankiem Bożym, opierając całą nadzieję na zbawienie na sobie samych www.kosciol.pl/article.php/20041201004123468
To jest ta zasadnicza różnica w naszych wyznaniach.
Wolą Boga była ofiara z Baranka, Kain nie podporządkował się tej woli, nie wyzbył się swojego ego.
Jest to interpretacja wg Alfreda J. Palla, który jest biblistą z wykształcenia.
Nie znam się na gnostycyzmie, czy interpretacji Pisma Świętego, dla mnie Jezus jest Mesjaszem, bo po prostu w to wierzę.
|
|
|
|
|
|