Siódmy dom i Waga a relacje międzyludzkie

Przemyślenia Magdy K.

Tekst ten zawiera przemyślenia na temat tego, o co moim zdaniem chodzi, a o co nie chodzi w relacjach międzyludzkich, także z punktu widzenia astrologii. Jest to moja próba uporządkowania sobie tych kwestii i znalezienia argumentów astrologicznych na ich poparcie.

Dom siódmy w astrologii tradycyjnie nazywany jest domem związków. Mamy tu do czynienia nie tylko ze związkami typowo partnerskimi czy małżeńskimi, ale ogólnie wszelkimi układami, gdzie "ja" spotyka się z "ty". Należy tu wprowadzić rozróżnienie między domem siódmym a domem trzecim, w którym mamy do czynienia z dość powierzchownym kontaktem, typu "gadka-szmatka o pogodzie" i w którym chodzi o zwykłą wymianę informacji, a nie o głęboką relację powiązaną z poznawaniem czyjejś osobowości. Z kolei dom jedenasty mówi nam o spotkaniu z grupami ludzi, a nie jednostkami. Dlatego przyjaźń jedenastodomowa kojarzy mi się raczej z jakąś paczką przyjaciół, których łączą wspólne poglądy – natomiast przyjaźń czy koleżeństwo dwóch indywidualności, traktowane jako relacja "jeden na jednego" należałoby zaliczyć również do domu siódmego. W siódmym domu znajdujemy też relacje partnerów w biznesie, ale współpracujących jako równi sobie, nie jako szef (10 dom) i podwładny (6 dom).

Siódmy dom horoskopu jest powiązany ze znakiem Wagi. Wynika to oczywiście z naturalnego porządku znaków – ale też z pewnych podobieństw między symboliką siódmego domu i siódmego znaku. Nawiasem mówiąc, chciałabym w tym momencie podkreślić, że jestem daleka od całkowitego utożsamiania domów ze znakami, jak to czynią niektórzy astrolodzy. W moim odczuciu bowiem np. Merkury w Wadze i Merkury w 7 domu to jednak inna para kaloszy. Merkury w znaku Wagi mówi o tym, że osoba mówi i myśli na sposób Wagowy - szukając kompromisów i analogii, natomiast Merkury w 7 domu raczej wskazuje na to, jakie osoby ktoś będzie spotykał w swoim otoczeniu – merkurialne, czyli błyskotliwe, komunikatywne, ciekawskie i wszędobylskie. Dom i znak nie są dla mnie tym samym, gdyż znak zabarwia energię planety i wskazuje na sposób jej działania – natomiast dom jest jedynie "miejscem akcji", które jest zabarwiane przez planetę w nim obecną lub będącą jego władcą. W podanych poniżej przykładach nie zrównuję ze sobą znaków i domów – stosuję jedynie pewne skróty myślowe, by wyraźniej uwidocznić interesujące mnie problemy. Jednakże zakresy znaczeniowe domów i znaków, jakkolwiek nie pokrywają się całkowicie, mają ze sobą wiele wspólnego. I tu dochodzimy do kwestii powiązania domu siódmego z Wagą oraz jej władcą – Wenus. Symbolika wspomnianych trzech elementów horoskopu ma bardzo ważną część wspólną – akcent na związki międzyludzkie.

Zasadą Wagi jest równowaga, harmonia, bezkonfliktowa współegzystencja, ogłada i towarzyskość. Sposobem na zachowanie wspomnianej równowagi i harmonii nierzadko jest kompromis. Ten właśnie kompromis, gotowość do wyjścia sobie naprzeciw, a także chęć rozwiązywania ewentualnych konfliktów i dążenie do porozumienia jest podstawą relacji międzyludzkich. Bez gotowości do ugody i zwracania na siebie nawzajem należytej uwagi (u-Wagi) nie ma moim zdaniem mowy o udanej znajomości, jakakolwiek nie byłaby jej natura. Owszem, cele, dla których relacja z drugim człowiekiem w ogóle została nawiązana, mogą być różne. Jednych łączą układy zawodowe, innych finansowe, innych jeszcze rodzinne itd. - możliwości są liczne i można by je właściwie przyporządkować do każdego domu horoskopu. Jednakże, jeśli mamy mówić o traktowaniu drugiego człowieka z szacunkiem i pełnym dostrzeganiu jego "ja" jako naszego "ty" oraz o zachowaniu harmonii w relacji z nim – zawsze powinien być obecny pewien element siódmodomowy, a co za tym idzie, i Wagowy, jako uzupełnienie innych kwestii, o które w tej relacji chodzi.

Ktoś zapyta – a dlaczego podejście Wagi do związków miałoby być lepsze niż np. Skorpiona, Barana czy Koziorożca? Nie twierdzę, że lepsze – ale bardziej naturalne z punktu widzenia samej realizacji symboliki znaków. Dla Wagi celem i punktem odniesienia jest właśnie związek, układ z kimś innym i to, jak ona sama do niego pasuje. Czysta zasada związku i harmonii nie jest zakłócana rywalizacją i agresją (Baran), ani zaborczością i przebiegłością (Skorpion). Baran i Skorpion wprowadzają do relacji element marsowy bądź plutoniczny, element mniej lub bardziej bezpośredniej walki i potrzeby władzy, która zakłóca równowagę. Są ludzie, którym to odpowiada – ale nadal twierdzę, że nie pasuje to do samej czystej zasady Wagi i siódmego domu. A co z Koziorożcem? Dla niego najważniejszy jest cel, do którego dąży, praca do wykonania i ambicja do zrealizowania. Inni ludzie są gdzieś na dalekim, dalekim miejscu, a brak harmonii w układach z nimi nie przeszkadza Koziorożcowi w wypełnianiu swojego planu. Czasem można odnieść wrażenie, że dla Koziorożca ludzie w ogóle nie są ważni, jeśli akurat nie są mu potrzebni do wykonania konkretnego zadania. Co się dzieje, gdy taki Koziorożec wejdzie w konfrontację z kimś z silnie podkreśloną Wagą? Waga mówi "Dogadajmy się, porozmawiajmy o naszej relacji". Koziorożec zmienia temat na kwestie pracy lub w ogóle odcina się od dyskusji. Marne szanse, by obie strony były usatysfakcjonowane...

Przejdźmy do Wenus i kwestii jej władztwa, wyniesienia, wygnania i upadku. Do tej pory nie zwracałam na nie większej uwagi, ale coraz lepiej zaczynam je rozumieć i dochodzę do wniosku, że sprawdzają się w praktyce.

Powiązanie Wagi z Wenus jako władcą wydaje się dość oczywiste. Dotyczy ono chociażby kultury osobistej i pewnych niezbędnych form towarzyskich jako warunków harmonijnych relacji z ludźmi oraz udanego partnerstwa. Formy te zostały stworzone nie po to, by bawić się w zbędne ceregiele i utrudniać sobie życie (oczywiście nie mówię tu o przesadnym Wersalu, krygowaniu się i jedzeniu kanapek widelcem i nożem ;)), ale właśnie po to, by je sobie ułatwić – nie robić sobie wzajemnie przykrości i nie narażać nikogo na niemiłe odczucia czy widoki. Wenus to również piękno – a piękno od wieków utożsamiane jest z harmonią i równowagą koloru, kształtu i struktury.

Waga jest znakiem wywyższenia Saturna. Nieraz zetknęłam się ze zdziwieniem początkujących adeptów astrologii – dlaczego? Ano dlatego, że związek, rozumiany jako jakikolwiek bliski układ z drugim człowiekiem, w którym dostrzegamy jego "ja", a także utrzymanie chwiejnej i delikatnej równowagi tego układu to praca – czasem nawet bardzo ciężka. Wiele osób na samo hasło "praca nad związkiem" dostaje nerwowej wysypki i ma ochotę brać nogi za pas. Są to osoby, które najwyraźniej nie wyszły z domu piątego, gdzie ma być miło i przyjemnie. W domu siódmym nie chodzi tylko o to, by było miło i przyjemnie. Ma być równowaga i sprawiedliwość – także regulowana normami i przepisami prawnymi. Dlatego zaliczamy tu małżeństwo i wszelkie poważne związki łączące się ze zobowiązaniami. Mamy tu też ową słynną "odpowiedzialność za to, co się oswoi" – czyli za nawiązane więzi oraz za osoby, z którymi te więzi nas połączyły.

To, że Wenus źle się czuje w znakach Marsa i Plutona – Baranie i Skorpionie, znowu wskazuje, że lepiej nie mieszać zasad marsowych lub plutonicznych do tego, co ze swej natury jest wenusjańskie. Większość z nas czuje intuicyjnie, że gdy w danej relacji mamy za dużo Marsa czy Plutona, coś w niej nie gra, coś jest postawione na głowie. W końcu w układach z ludźmi nie chodzi o agresję (Mars) czy też walkę psychiczną i manipulację (Pluton). Nie powinno też być miejsca na jakąkolwiek formę przemocy fizycznej ani psychicznego znęcania się. Co można myśleć o mężu, który bije żonę, a potem tłumaczy, iż to dlatego, że ją kocha? Nie wiem też, jak rozumieć układy przyjacielskie bądź koleżeńskie, w których "lubienie" nie przeszkadza komuś od czasu do czasu poniżać drugą stronę lub się nad nią pastwić emocjonalnie, w ramach dziwnie rozumianego "testowania" czy też uodparniania na ciosy. Przecież w relacjach międzyludzkich  nie chodzi o to, by się nawzajem sprawdzać czy "uodparniać" drugą stronę wbrew jej woli, co jest niczym innym jak sprawianiem jej cierpienia. Z kolei Mars w Wadze jest na wygnaniu, co znowu dowodzi, że nie jest to najlepsze dla niego miejsce, a zasada Marsa przynależy zupełnie gdzie indziej.

Słońce w znaku Wagi jest w upadku. Kiedyś dość długo się zastanawiałam, jak to rozumieć. Teraz wydaje mi się, iż chodzi po prostu o to, że w harmonijnych i zrównoważonych relacjach z ludźmi nie powinien wchodzić w paradę nadmiar ego. Czasem trzeba pójść na wspomniany już  kompromis, zrezygnować z części roszczeń swojego "ja", a nie nieustępliwie okopywać się na swojej pozycji, podkreślać własną ważność i brak woli dostosowania do kogokolwiek. Ego to domena Barana i pierwszego domu oraz Lwa i piątego domu – w Wadze i siódmym domu natomiast absolutnie nie chodzi o jego podkreślanie. Im więcej "ja", tym mniej miejsca zostaje na "ty".

Wnioski z powyższych rozważań są następujące. Wydaje mi się, że nie bez przyczyny dom siódmy, nazywany domem związków z ludźmi, został skojarzony ze znakiem Wagi i jego władcą Wenus. Nie pasują mi tu Baraniaste walki czy Skorpionowe doprowadzanie do granic wytrzymałości emocjonalnej. Trudno mi też zrozumieć Koziorożcowe użytkowo-praktyczne, ukierunkowane na cel podejście do związków i znajomości i dostrzeganie innych tylko wtedy, gdy mogą się do czegoś przydać. Trzeba też czasem nieco "zejść" ze swojego solarnego ego, a w razie problemów zaprząc do pracy Saturna i ustalić reguły. To, co rozumiem przez prawidłową relację z drugim człowiekiem, jest bowiem realizacją zasady harmonii, kompromisu, zgody i uprzejmości, gdzie budowanie relacji jest celem samym w sobie, a nie tylko środkiem do celu.

Komentarze na forum (12)
Re: Siódmy dom i Waga a relacje międzyludzkie
29.12.2009 14:07
Witaj Magda.

Bardzo dobry artykuł. Mam dwie sprawy, które chciałbym w nawiązaniu do niego poruszyć:

1. Spodobały mi się te fragmenty o wywyższeniu Saturna oraz upadku Słońca w Wadze. Ciekawe są wnioski, które z tego wyciągasz, choć do pełnego oglądu sytuacji zabrakło mi jeszcze omówienia Wenus w Rybach, która jest w tym znaku wywyższona. Jak tę konieczność pracy nad związkiem (Saturn wywyższony w Wadze), o której piszesz, połączyć z wywyższeniem Wenus w Rybach? Wydaje mi się, że te konfiguracje znaczeniowo są od siebie zupełnie inne. Jeżeli wejdziemy w to głębiej, to może okazać się przyczynkiem do ciekawego studium wywyższeń planet.

2. Budowanie zasad postępowania (filozofia moralna) na bazie Zodiaku i jego prawidłowości – ciekawa konstrukcja mentalna. Widziałem, że wiele osób, które zajmują się astrologią, coś takiego robi, sam kiedyś tego typu wnioskowania uprawiałem. Dzisiaj zastanawiam się, czy to oby jest bezpieczne, uprawnione, normalne, moralne (?) – sam nie wiem, jak to jeszcze nazwać. Wiesz, po lekturze Augustyna, choć nie tylko, wydaje mi się, że zasad moralnych należy szukać poza Zodiakiem, który – choć piękny i szanuję go jako konwencję mentalną ludzkości – z moralnością nie ma nic wspólnego. Tutaj chwiejne są te moje sądy, bo do końca jeszcze nie wiem, o co mi dokładnie chodzi, ale wydaje mi się, że to jest ważne i być może w dyskusji na ten temat uda mi się wyrobić stanowisko.

Pozdrawiam
Tomasz

PS. Pisałaś dużo o Koziorożcu. Wczoraj robiąc porządki w tekstach Astrolabium natknąłem się na fragment na temat Koziorożca, którego autorem jest Tadeusz Doktór. Pisze on, że Koziorożcom grozi mizantropia. Dziwne słowo, nie znałem go wcześniej. Oto link do hasła w Wikipedii. W załączeniu obraz Bruegela Mizantrop.

#6054
Re: Siódmy dom i Waga a relacje międzyludzkie
29.12.2009 14:58
No właśnie, zapomniałam o Wenus w Rybach. Zastanawiam się, jak to odnieść do artykułu. Idealizowanie czy może zdolność wybaczania i poświęcenia? Bo opisywana nieraz w interpretacjach Wenus w Rybach "miłość ogólnoludzka" to dla mnie za mało konkretne, za bardzo rozmyte. Rozumiem to jako "kochać wszystkich ludzi, a tak naprawdę nikogo".

Co do mizantropii - ja to słowo znałam, ale nie przyszło mi do głowy przy pisaniu. To może być dobra wskazówka dla Koziorożców - uważać, by nie popaść w mizantropię ;)

Piszesz, że zasad moralnych należałoby szukać poza Zodiakiem. Gdzie w takim razie? Powołujesz się na Augustyna, więc domyślam się, że w religii. A jeśli ktoś się w religii nie odnajduje?
#6056
Re: Siódmy dom i Waga a relacje międzyludzkie
29.12.2009 15:41
Ad 1) Pomyśl, jak na coś wpadniesz to napisz. Wydaje mi się, że to grząski teren, ale jak z tego wybrniemy, to być może coś to w niesie do naszego rozumienia wywyższeń planet. Nie wiem, czy pomocny okaże się Leszek Szuman:
Wenus w Rybach:
Głębia uczuć. Potrzeba uczuć miłosnych nie zawsze bywa zaspakajana. W rękach doświadczonego partnera wskazuje dużo zalet erotycznych i utajonych kwalifikacji. Szczególnie kobiety powinny wystrzegać się towarzystwa nieodpowiedniego, co w pewnych okresach życia grozi rozczarowaniem. Rybce zawsze grozi wykorzystywanie, przez typy bezwzględne.
(Cechy matrymonialne znaków i planet w horoskopach indywidualnych)

Wenus w Rybach
Wenus bywa tutaj chętna - i gorąca i namiętna.
Kto zalety te docenia - temu składa się życzenia.
(Wesoły horoskop)

Ad 2) Jak za pomocą Zodiaku uprawomocnisz nakaz moralny typu nie zabijaj, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu?

Pzdr.
#6058
Re: Siódmy dom i Waga a relacje międzyludzkie
29.12.2009 16:36
Ad 1) Wydaje mi się, że przytoczone przez Ciebie interpretacje Szumana trudno odnieść do wywyższenia, gdyż odnoszą się one raczej do słabości takiej Wenus. Stawiałabym chyba właśnie na zdolność wybaczania, wyrozumiałość (ale nie pobłażliwość) i idealizm.

Ad 2) Zadanie takie byłoby niezmiernie trudne i nie wiem, czy byłabym w stanie się go podjąć. Tyle, że ja w tym artykule nie rościłam sobie prawa do formułowania uniwersalnych zasad moralnych :) Owszem, jest on może nieco wartościujący, ale chodziło mi po prostu o wykazanie, że do tego, co w astrologii w naturalny sposób przyporządkowane Wadze i Wenus, najlepiej podejść w sposób wagowaty i wenusjański. Nie znaczy to, że podejście do relacji z ludźmi w inny sposób jest od razu niemoralne - ale może powodować problemy, np. nadmiar Barana i Marsa w dziedzinie Wagi i Wenus psuje naturalną równowagę, rodzi konflikty i rozwala relacje. Tezą artykułu nie było "Postępuj w zgodzie z zodiakiem i domami, a będziesz moralny", lecz "Zakłócenie tego porządku komplikuje życie". Pomyśl o Księżycu w Koziorożcu. Pomyśl o Merkurym w Rybach. Ich działanie nie jest niemoralne, natomiast jest zawsze w jakiś sposób problematyczne, gdyż nie jest zgodne z czystą zasadą planety.
#6059
Wenus w Rybach a relacje międzyludzkie
13.01.2010 17:48
Magda (odnośnie Wenus w Rybach):
Rozumiem to jako "kochać wszystkich ludzi, a tak naprawdę nikogo".
To raczej widoczne przy położeniu planet w domu XI, na przykład Słońca, Księżyca, władcy IV domu lub VII. Przyjaciele mym domem i miłością. Człowiek uchylił by nieba przyjaciołom, a na bakier jest z najbliższymi.

Co do Wenus w Rybach i jej wywyższenia.
Ryby są znakiem najwyższego rozwoju i poznania człowieka, głębokiego zrozumienia reguł ziemskiego świata. Ten znak zamyka krąg poznania - doświadczyło się już wszystkiego, posmakowało, oswoiło się wszystkie barwy uczuć, emocji, wrażeń. Ryby z czułością patrzą teraz na świat i wszystkie jego stworzenia pragnąc otoczyć nicią miłości każdą duszę. Wszystko już rozumieją, dlatego nie kategoryzują, nie wartościują, nie starają się przeliczyć czegokolwiek na korzyści. Każdy kontakt z drugim człowiekiem jest dla nich czysty, duchowy, będący najbardziej zbliżonym do boskiego. Odbierają go z namaszczeniem i bardzo starają się niczego nie zepsuć. To taka czysta forma miłości duchowej.

Dwie ryby, każda płynąca w odwrotnym kierunku, zataczają kręgi. Bo gdzież można jeszcze dalej płynąć? One dotarły do swej przystani i teraz wwiercają się w głębiny. Ryba-dusza goni Rybę-ciało i na odwrót. Przeplatające się, zrównoważone już płaszczyzny życia. Oto ciało nie wypiera ducha. Duch nie przeszkadza ciału. Pogodzenie tych dwóch umożliwia teraz wejście na wyżyny wiedzy, wyżyny samopoznania, ducha, boskości, świata. Jak klucz otwierający wrota niebios.

Wenus w Rybach tak mocno i tak wiele widzi, przeczuwa, odbiera...zatapia się w miłości, jednocześnie bojąc się utonąć - tak często jej się to jednak zdarza, tak często tonie pod naporem emocji, naporem tej drugiej osoby. I w tym jej nieszczęście. Że daje się zalać falą drugiego człowieka. Wszystko bierze na siebie, łapczywie spija emocje, obmywa się cudzym brudem. Aby tylko pomóc, odciążyć tą drugą osobę, dać jej w prezencie odrobinę swojej własnej świeżości, powiewu niebiańskiej bryzy, która uwzniośla i daje ukojenie. Wenus w Rybach jak ofiara między człowiekiem a Bogiem - kładzie się na stosie uczuć, aby partner mógł zbliżyć się choć na chwilę do boskiego poznania. Cierpi, ale zaraz się sama obmywa i znów jest gotowa brać na siebie wszelkie brudy świata, aby tylko pomagać, odciążać, uskrzydlać innych.

A ona sama? Ona wszystko już przecież wie...wie, że najważniejsza jest miłość, dlatego rozdaje ją w dobrej wierze - jak anioł,który rozsyła promyki ciepłego słońca na twarze smutnych mieszkańców tego padołu. Ona nic w zamian nie chce, a nawet więcej - ucieknie, gdy coś sama dostanie. Jest przecież po to, by być czystą, nieposiadającą, gotową do drogi w inne wymiary, a tam to tylko bez zbędnego balastu.

Jej głównym motywem życia jest ucieczka. Od wszystkiego, co mogłoby ją przed tą drogą obciążyć. Od materialnych dóbr, a nawet emocji. Dlatego gdy spotka ją nieodwzajemniona miłość, z żalem ale czystą kartą - odcina emocje i pozwala odejść. Balast na własnych barkach, a tym bardziej cudzych, pogrążyłby ją i "cofnął" do Barana, w którym tylko głuche i tępe "walcz!".

To właśnie jest wywyższenie Wenus! Być ponad wszystkim a zarazem dla wszystkich!
#6172
Re: Siódmy dom i Waga a relacje międzyludzkie
13.01.2010 18:15
Ryby przecież łączą się z reinkarnacją. Za ascendentem czeka na nie Baran i kolejny ludzki cykl.

One są przejściem - ostatnim progiem przed zniknięciem z tej ziemi, ale i progiem prowadzącym do 1 stopnia Barana i nowego życia.

Ryby i Baran, tak od siebie różne, stykają się, jak te dwie ryby w symbolu Ryb!
Ryba-ciało (Baran) i ryba-dusza (Ryby) w ostatnim znaku zodiaku spotkały się. Po śmierci i reinkarnacji znowu każda popłynie w swoją stronę, rozdzielą się.
I tak w kółko!

Ryby są jedynym miejscem kumulacji. Tak jakbyśmy zebrali z pola wszystkie plony, ascendent każe oddać nam je do magazynu i dalej znowu nowym cyklem - od Barana idziemy goli i bosi, żeby zbierać nowe doświadczenia.
Ryby są chłonne i pojemne, bezdenne. Tak więc im więcej zbierzemy w tym życiu, zwłaszcza duchowych doświadczeń, tym lżej będzie nam w następnych wcieleniach!

W poprzednim poście napisałam:
Oto ciało nie wypiera ducha. Duch nie przeszkadza ciału. Pogodzenie tych dwóch umożliwia teraz wejście na wyżyny wiedzy, wyżyny samopoznania, ducha, boskości, świata. Jak klucz otwierający wrota niebios.
Klucz mają Ryby - brama jest w Baranie:

Baran 22: Otwiera się brama do ogrodu wszelkich spełnionych pragnień.

---------------------------------------------------------------------------------
Spytałam Wyroczni Sabiańskiej "Co wnosi do mojego życia post o Wenus w Rybach?"

Odpowiedź:
Ryby 22: Prorok znoszący z góry X przykazań.

To, co teraz czuję, jest prawdziwe i głęboko wierzę w to, że zrozumiałam Ryby dopiero dzisiaj. Dziwne, bo w reinkarnację nigdy nie wierzyłam i nic o niej nie wiem.
Cieszę się, że stało się to takie jasne...
#6174
Cykliczne podejście do czasu...
14.01.2010 02:05
Nataszka napisała:
Ryby przecież łączą się z reinkarnacją. Za ascendentem czeka na nie Baran i kolejny ludzki cykl.
1. Czas cykliczny vs linearny w astrologii

Zapoznaj się z tą dyskusją, którą rozpocząłem na Forum Anahelli: forum.gazeta.pl/forum/w,11132,103758329,...ny_w_astrologii.html
Zwróć uwagę na to, że judeochrześcijańskie patrzenie na czas jest linearne, a nie cykliczne.

2. Cykliczne podejście do czasu jako przyczyna klęski Afryki

Cykliczność jest myśleniem wstecznym. Zapoznaj się z tym artykułem Adama Kirpszy pt. Kulturowe klęski Afryki, gdzie autor dowodzi, że jednym z powodów jej klęski jest cykliczne ujmowanie czasu. Artykuł znajdziesz tutaj:

www.psz.pl/tekst-2516/Adam-Kirpsza-Kultu...zyczyny-klesk-Afryki

Zwróć uwagę na te fragmenty:

Czas i przestrzeń jest dla przeciętnego Afrykanina pojedyńczym bytem. Społeczeństwa maja własną rachubę czasu, żyją odmiennym, lecz charakterystycznym dla nich rytmem. Czas urasta zatem do symbolu mającego podłoże kulturowe, tworzy zamknięty sposób życia oparty na tradycyjnych zasadach stworzonych przez przodków. Nie ma od nich odstępstwa, stąd gloryfikacja przeszłości przez te społeczeństwa. Zdaniem Jean-Jacques Servana-Schreibera Afrykanin wierzy niezachwianie, że przeszłość będzie powtarzać się w nieskończoność, nie ma więc sensu zajmować się przyszłością. Ta koncepcja czasu zakłada, że zjawiska można przeżywać wiele razy, tworzą one bowiem cykle, co jakiś czas się powtarzające. Pogląd ten krytykują jednak naukowcy pokroju Francisa Fukuyamy.

Fukuyama uważa, że taka postawa prowadzi tak naprawdę do zapomnienia historii i degeneracji osiągnięć, aby cykl mógł zacząć się na nowo. Jest to myślenie błędne, ponieważ o kierunkowości historii decyduje wiedza naukowa, która nie ma charakteru powtarzalnego. Nauka wciąż się rozwija, a więc nie cofa się, nie powraca do stanu początkowego. Rozumienie historii jako cyklów jest zatem błędne, neguje bowiem całą wiedzę, doświadczenia i naukę na której się opiera historia świata. W żaden sposób ludzkość nie może powrócić do swojego punktu wyjścia.(oprócz globalnego kataklizmu), zrezygnować z całego swego dorobku, aby na nowo rozpocząć cykl. Ten niepoprawny sposób percepcji czasu oparty na tkwieniu w przeszłości prowadzi zatem do naukowego zastoju, podczas gdy świat posługujący się czasem w sposób linearny ucieka Afryce.

Przedstawiona powyżej cykliczność, której hołdują Afrykanie, ma katastrofalne skutki. Po pierwsze, życie jednostki nie ulega zmianom i pozytywnym przekształceniom, albowiem harmonogram codziennych zajęć jest ustalony przez tradycję przeszłości i przez to niezmienny. Po drugie, brak percepcji przyszłości prowadzi do niepodejmowania ryzyka, odrzucenia planowania w oparciu o strategię i aktywnego wpływania na przyszły bieg wydarzeń. Bez tych elementów gospodarka funkcjonować nie potrafi. Racjonalne wykorzystanie czasu staje się zatem potrzebą społeczeństwa afrykańskiego i głównym elementem zmiany kulturowej. Bez tego każdy następny dzień wygląda tak, jak poprzedni.

Na marginesie

Nataszka napisała:
Klucz mają Ryby - brama jest w Baranie:
Baran 22: Otwiera się brama do ogrodu wszelkich spełnionych pragnień.
Ryby 22: Prorok znoszący z góry X przykazań.

Ładne to, ale z tego wynika, że kluczem jest X przykazań. No, chyba, że uważasz, że prorok :)

Pozdrawiam

PS. Przemyśl sobie to z tym cyklicznym i linearnym czasem. To ważne...
#6177
Re: Cykliczne podejście do czasu...
15.01.2010 01:04
W takim razie, pod wpływem naszej poważnych rozmów na temat czasu i cykliczności, dedykuję poniższą piosenkę Stinga. Brzmi jak hymn astrologów. (I nie obruszaj się na długość textu. W tym miejscu jest konieczny i usprawiedliwiony).



Sting "Send your love"


Finding the world in the smallness of a grain of sand
And holding infinities in the palm of your hand
And Heaven's realms in the seedlings of this tiny flower
And eternities in the space of a single hour

Send your love into the future
Send your love into the distant dawn

Inside your mind is a relay station
A mission probe into the unknowing
We send a seed to a distant future
Then we can watch the galaxies growing

This ain't no time for doubting your power
This ain't no time for hiding your care
You're climbing down from an ivory tower
You've got a stake in the world we ought to share

You see the stars are moving so slowly
But still the earth is moving so fast
Can't you see the moon is so lonely
She's still trapped in the pain of the past

This is the time of the worlds colliding
This is the time of kingdoms falling
This is the time of the worlds dividing
Time to heed your call

Send your love into the future
Send your precious love into some distant time
And fix that wounded planet with the love of your healing
Send your love
Send your love

There's no religion but sex and music
There's no religion but sound and dancing
There's no religion but line and color
There's no religion but sacred trance

There's no religion but the endless ocean
There's no religion but the moon and stars
There's no religion but time and motion
There's no religion, just tribal scars

Throw a pebble in and watch the ocean
See the ripples vanish in the distance
It's just the same with all the emotions
It's just the same in every instance

There's no religion but the joys of rhythm
There's no religion but the rites of Spring
There's no religion in the path of hate
No prayer but the one I sing

Send your love into the future
Send your precious love into some distant time
And fix that wounded planet with the love of your healing
Send your love
Send your love

There's no religion but sex and music
There's no religion that's right or winning
There's no religion in the path of hatred
Ain't no prayer but the one I'm singing

Send your love
Send your love
#6185
Re: Cykliczne podejście do czasu...
15.01.2010 01:15
Can't you see the moon is so lonely
She's still trapped in the pain of the past
(...)
Send your love into the future
Send your precious love into some distant time
And fix that wounded planet with the love of your healing


Zwróćcie uwagę na powyższy urywek (tłumaczenie):

Czyż nie widzisz, że Księżyc jest taki samotny
stale w pułapce przeszłości
(...)
Więc wyślij swą miłość w przyszłość
Prześlij swą cenną miłość w jakiś odległy czas
I napraw tą zranioną planetę miłością swej uzdrowicielskiej mocy

Dalej śpiewa o tym, że nie ma religii ponad ...(i tu wymienia). Dlatego tekst bliski będzie astrologom zdystansowanym do wiary chrześcijańskiej, mniej się spodoba wierzącym. Tak czy inaczej brzmi jak hymn astrologów.

Natalia
#6186
Re: Cykliczne podejście do czasu...
15.01.2010 01:18
Klucz mają Ryby - brama jest w Baranie:
Baran 22: Otwiera się brama do ogrodu wszelkich spełnionych pragnień.
Ryby 22: Prorok znoszący z góry X przykazań.

Ładne to, ale z tego wynika, że kluczem jest X przykazań. No, chyba, że uważasz, że prorok :)


Tomasz, przeczytaj uważnie do czego odnosiły się Ryby 22 - były odpowiedzią na moje pytanie, nic nie mówiły o byciu kluczem. Kluczem mianowałam dwie ryby.
#6187
Re: Siódmy dom i Waga a relacje międzyludzkie
15.01.2010 01:48
Powroty do przeszłości bywają też ryzykowne:


Powroty do przyszłości jeszcze bardziej:


;)
#6188
Re: Siódmy dom i Waga a relacje międzyludzkie
11.02.2010 19:37
*
#6342

Aby dodać komentarz musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta zarejestruj się.
Zostaw komentarz na forum (12)