Medytacja - droga mentalnej ciszy

medytacja

Medytacja może być prosta, nie trzeba jej komplikować egzotycznymi, niezrozumiałymi dla nas, Europejczyków, dodatkami i dorabiać ideologii, która tylko wywołuje zamieszanie w głowie. Nie chcę przedstawiać żadnej skomplikowanej metody medytacyjnej, a jedynie prostą technikę. Chociaż, tak na prawdę, żaden sposób medytacji nie może być sam w sobie prosty. Praktyka ta wiąże się bowiem z kontrolą własnych myśli, a to jest jedną z najtrudniejszych rzeczy do nauczenia. [Kemot]

Åšw. Augustyn tak mówiÅ‚ do siebie: „To ja, Panie, wÄ™drowaÅ‚em niczym zbÅ‚Ä…kana owca, szukajÄ…c CiÄ™ niespokojnym rozumem na zewnÄ…trz, gdy Ty byÅ‚eÅ› wewnÄ…trz mnie (...). ObchodziÅ‚em ulice i rynki miast tego Å›wiata w poszukiwaniu Ciebie; i nie znalazÅ‚em CiÄ™, na próżno bowiem szukaÅ‚em na zewnÄ…trz Tego, który byÅ‚ wewnÄ…trz mego jestestwa”.

Na czym w kilku sÅ‚owach polega ta technika? Polega na zagÅ‚Ä™bieniu siÄ™ w siebie, we wÅ‚asnÄ… naturÄ™. Jest to droga z zewnÄ…trz do wewnÄ…trz. Od zaprzÄ…tania sobie gÅ‚owy różnorodnoÅ›ciÄ… zajęć w Å›wiecie zewnÄ™trznym do oddania siÄ™ tylko jednej rzeczy – wewnÄ™trznej aktywnoÅ›ci wÅ‚asnego umysÅ‚u. PoÅ›wiÄ™cenie odrobiny wolnego czasu na odciÄ™cie siÄ™ od naszego, pÄ™dzÄ…cego, XXI-wiecznego Å›wiata, aby pobyć chwilÄ™ samemu. Tylko samemu. I cierpliwie, z uwagÄ… wsÅ‚uchiwać siÄ™ w to, co mówi umysÅ‚. I powtarzanie tej praktyki codziennie, aż wreszcie, pewnego dnia, w chwili odosobnienia, poczujemy, że... można to nazwać różnie... że jesteÅ›my częściÄ… Stworzenia, że sÅ‚yszymy gÅ‚os swojej wyższej jaźni.

Jak to zrobić? JedynÄ… drogÄ… do zrozumienia sensu medytacji jest praktyka. Dla wiÄ™kszoÅ›ci z nas zwykle pierwszÄ… rzeczÄ…, którÄ… robimy rano po obudzeniu, jest nawiÄ…zanie myÅ›lÄ… do swych obecnych problemów, wykonywanej wÅ‚aÅ›nie pracy, czy osób, które wkrótce, tego dnia spotkamy. Zadania i problemy nadchodzÄ…cego dnia pojawiajÄ… siÄ™ w myÅ›lach na samym poczÄ…tku. Spróbujmy to odwrócić i najpierw zaczerpnąć ze ŹródÅ‚a. Kiedy obudzimy siÄ™ rano i wykÄ…piemy, naszÄ… pierwszÄ… czynnoÅ›ciÄ… niech bÄ™dzie „podÅ‚Ä…czenie siÄ™” do swej prawdziwej jaźni, do naszych gwiazd, do energii, do Boga... Każdy niech to nazwie po swojemu. JeÅ›li poÅ›wiÄ™cimy na to pierwsze chwile każdego dnia, to nasza praca na tym nie ucierpi i nasze problemy nie zostanÄ… przez to zaniedbane. WrÄ™cz przeciwnie, dziÄ™ki temu pobudzimy pewnego rodzaju energiÄ™, prÄ…d siÅ‚y duchowej, który bÄ™dzie nam towarzyszyÅ‚ przez caÅ‚y dzieÅ„. I dziÄ™ki temu wszystko, co bÄ™dziemy robić tego dnia, bÄ™dziemy robić dobrze. BÄ™dziemy podejmować wÅ‚aÅ›ciwe decyzje, ponieważ bÄ™dÄ… one wynikiem spokojnego, gÅ‚Ä™bszego myÅ›lenia.

W ostatecznym rozrachunku taka praktyka przyniesie nam wymierne korzyści, niezależnie od tego, czy poświęcimy jej dziesięć minut, czy kilka godzin dziennie. Osiągniemy spokój i równowagę umysłu. Czy nie warto poświęcić na to kwadransa dziennie? Praktyka medytacji raz, albo dwa razy dziennie, trwająca na początku dziesięć minut, a po jakimś czasie pół godziny, jest kwestią zwykłego przyzwyczajenia. Zaczynamy ją traktować jak część swojego rozkładu dnia. Staje się nieodłącznym jego elementem, tak jak spożywanie posiłków. Naszym życiem rządzi przyzwyczajenie, jeśli więc opanujemy swoje nawyki, to będziemy potrafili kontrolować nasze życie. Po około dwóch tygodniach będzie już łatwiej niż na początku. Po następnych dwóch tygodniach będzie jeszcze łatwiej, aż z czasem opanujemy tą umiejętność do perfekcji. Postęp uzależniony jest od praktyki. Rozwój duchowy nie może być chaotyczny, jak to się często wśród nas zdarza, lecz wymaga stałego wysiłku i poważnej pracy. Aż po pewnym czasie, codzienna praktyka, zamiast być kwestią powinności i samodyscypliny, stanie się przyjemnością.
 

Dla osiągnięcia postępu w praktyce medytacji zwrócić należy uwagę na kilka istotnych czynników:
 

miejsce

 

Dalajlama powiedziaÅ‚ kiedyÅ›, że jedyna rzecz, która wyprowadza go z równowagi to... komary. Dobrze jest wiÄ™c wybrać sobie swoje wÅ‚asne, staÅ‚e miejsce, gdzie można być samemu, bez haÅ‚asów, zwierzÄ…t, owadów, gdzie czujemy siÄ™ dobrze, spokojnie i bezpiecznie. Najlepiej jest, jeÅ›li siadamy każdego dnia zawsze w tym samym pokoju, na tym samym krzeÅ›le lub łóżku, czy poduszce. JeÅ›li nie jesteÅ›my w stanie znaleźć miejsca, które bÄ™dzie speÅ‚niać wszystkie te warunki, to postarajmy siÄ™ zachować z nich tyle, ile jest możliwe. A po jakimÅ› czasie i pewnej wprawie można medytować nawet stojÄ…c na Å›rodku haÅ‚aÅ›liwej ulicy.
 

pora dnia

 

Wybierzmy taką porę dnia, kiedy najlepiej nikt i nic nie będzie nam przeszkadzać, kiedy układ pokarmowy nie pracuje, kiedy jesteśmy rozluźnieni, a na dworze nie szaleje burza. Najlepszą porą jest więc, tak jak wcześniej sugerowałem, poranek. Jeśli nie jest to możliwe, wtedy najlepszą porą jest zachód słońca. Jeżeli także jest to trudne, wtedy kolejną możliwością jest pora przed położeniem się spać. Jeśli jednak żadna z tych trzech pór dnia nie jest dobra, to trzeba skorzystać z jakiejkolwiek nadarzającej się sposobności, kiedy można wykraść dla siebie tą chwilę.
  

pozycja ciała

 

Pozycja ciała jest ważna, ponieważ pierwszym progiem znieruchomienia mentalnego jest znieruchomienie fizyczne. Swobodna pozycja ciała ułatwia odprężenie i odpoczynek umysłu. Niewygoda sprzyja jego krępowaniu. Siadajmy więc tak, żeby ciało nam nie przeszkadzało. Jednak, niezależnie od pozycji, siadajmy prosto, z pionowym kręgosłupem, nie opierając się o nic plecami. Dobrze jest usiąść na 20-cm poduszce lub wałku. Na początku będziemy być może czuć niewygodę, ale w miarę regularnej praktyki nasze mięśnie się przyzwyczają i ciało nauczy się reagować automatycznie.
 

czas trwania

 

Rozpocznijmy od 10 minut. Na początku ważne jest żeby rozpocząć i nie zniechęcić się, co może się stać, jeśli nie jesteśmy przyzwyczajeni do medytacji i narzucimy sobie za długi czas jej trwania. Gdy tylko poczujemy, że możemy sobie na to pozwolić bez wysiłku, możemy stopniowo wydłużać czas do pół godziny. Ważne jest też, że jeśli postanowimy medytować 10, 20, czy 30 minut, to wtedy się tego trzymajmy. Nie skracajmy, ani nie wydłużajmy czasu trwania. To ważne. To my kontrolujemy nasz umysł i zmysły, a nie one nas. Można początkowo ustawiać sobie zegarek lub budzik w telefonie, ale z czasem nasz organizm się przyzwyczai i sam będzie odmierzał pół godziny.

William Bartlett MeditationNo dobrze, ktoś zapyta, siedzę więc w moim pokoju, na poduszce, zapaliłem kadzidło, ustawiłem telefon za 10 minut i... co teraz? Co, na Boga, mam robić? A no... właśnie nic. To jest moment, w którym będziemy zachowywać się zupełnie inaczej niż przez pozostałą część dnia. Zamiast zajmować się czymś, koncentrować się na sprawach świata zewnętrznego, będziemy próbować uwolnić się od nich i od innych ludzi, odłożyć to na bok, tak jakby w ogóle tego nie było. Wycofać się do wewnątrz siebie, jak żółw do swojej skorupy. Przedmiotem koncentracji uczynić siebie. Nasz umysł, kontrolowany przez zmysły podniesie oczywiście bunt, jest bowiem przyzwyczajony do nieustannej aktywności. Zdziwimy się, jakie to trudne, ile nagle myśli przychodzi do głowy. Obserwujmy je z ciekawością. To jest nowa sytuacja, do której nie przywykliśmy. Bo zwykle nie mamy nad nimi kontroli. Ale można kontrolować własne myśli, choć jest to rzecz bardzo trudna do osiągnięcia. Podejmijmy z nimi walkę i spróbujmy nad nimi zapanować. Kto panuje nad myślami, ten jest prawdziwym mistrzem.

A więc... na początek tylko tyle. Po prostu medytujmy. A w miarę postępu naszej praktyki w następnych tygodniach postaram się stopniowo podać kilka kluczy i technik, które pomogą w jej rozwijaniu.


Warszawa, 16 września 2005 r., Księżyc w Rybach, w koniunkcji z Uranem