To, że astrologia potrafi precyzyjnie wskazać, w czym tkwi problem, natomiast nie pokazuje tego, co najwazniejsze - WYJŚCIA. Na przykład mój horoskop idealnie wskazuje moje rózne życiowe dylematy, ale wynika z niego, że one są właściwie nierozwiązywalne i pewne sprzeczności będą istniały zawsze.
Np. zawsze chyba, zgodnie z obsadą znaku Bliźniąt, będą mnie przyciągały osoby gadatliwe, flirtujące i niepoważne, natomiast sama będę je od siebie odpychać ze względu na niemożność pokazania tych cech na żywo (to, co widzicie w sieci, a to, jak się zachowuję na żywo, to dwie różne sprawy) - w rezultacie wywieram jak najgorsze wrażenie na osobach, na ktorych zdaniu własnie najbardziej mi zależy. Ze względu na wcześniejsze doświadczenia będę uciekać od założenia rodziny w karierę, podczas gdy węzły księżycowe wskazują mi, że nie tędy droga. Zawsze będę bardzo potrzebowała wokół siebie ludzi, a jednocześnie będę się bała do nich wyjść, bo mogę zostać odrzucona i negatywnie oceniona.
To wszystko gdzieś w moim horoskopie jest - natomiast nie widać nigdzie rozwiązania. Zaden kierunek nie wydaje się własciwy. Zwsze są jakieś dwie rzeczy, na których zależy mi w podobnym stopniu, a nie da się ich ze sobą pogodzić. Postawię na jedno, to zaniedbam drugie. Gdy czegoś bardzo chcę, to nie jestem w stanie tego osiągnąć, bo brakuje mi do tego odpowiednich cech. Zaspokajam jedną potrzebę, to jednocześnie zaniedbuję drugą lub wręcz działam przeciw niej. Ciągle muszę wybierać, albo-albo, ewentualnie mniejsze zło, natomiast nigdzie nie widać złotego środka i/lub możliwości kompromisu. W rezultacie chyba przez całe życie czuję się w jakimś sensie sfrustrowana. Astrologia tylko potwierdza moje obawy - ale nie wskazuje wyjścia. Jedyne, co teraz widzę, to to, że mam przechlapane w życiu - i nie mam pojęcia co robić, by nie mieć. Przez to wszystko czasem nie cierpię samej siebie i swojego horoskopu...<br><br>Edytowany przez: stargazer, w: 20.10.06 08:52
|