Co tracimy rozstając się z astrologią? 10 lat(a) temu
|
|
1. Tracimy świętą rację. Interpretacje astrologiczne utrzymane są w tonie wszystkowiedząco - nakazującym na przykład (pierwszy z brzegu, żadne ad personam): Do tego Pluton na IC czyli rozliczenia z przeszłością, rodzinką, chęć ucieczki od dawnych decyzji i schematów. Znów trudny tranzyt. To co boli najbardziej to fakt, że nie przerobiłeś tranzytu Urana przez VI dom stąd te kajdany. Gdy rozstaniemy się z astrologią kto nas wysłucha, kto podporządkuje się naszym rozkazom? Stracimy magiczną moc decydowania o czyimś losie, potęgę tworzenia ludzkich osobowości na nasze wyobrażenie i podobieństwo niestety. To jest zdecydowanie największy ból, syndrom odstawienia w tym wypadku jest najbardziej bolesny.
2. Tracimy pewność siebie. Astrologiczny świat jest bezproblemowy i pełen odpowiedzi na każde pytanie. Odpowiedzi są uniwersalne, zawsze takie, jakich oczekujemy. W tym świecie czujemy się niezwykle bezpiecznie, żadne zagrożenie nie jest nam obce, żadne zachowanie innego człowieka nas nie zaskoczy. W momencie gdy jednak zrobimy sobie krzywdę, lub ktoś nam ją zrobi, ból i rozczarowanie szybko ukoimy nowym spojrzeniem na horoskop jeden, czy drugi i konstatacją, że jednak wszystkiego o astrologii jeszcze nie wiemy, ale się dowiemy. Znowu będziemy bezpieczni i nietykalni.
3. Tracimy wiarę w cel i sens. Gubimy boski porządek. Nie modlimy się w kościele astrologicznym (póki co) ale w naszej podświadomości mocno siedzi wiara w boski ład, kosmiczny mechanizm obejmujący wszystko i wszystkich, jak w zegarku kierujący naszymi losami, niczego nie zostawiający przypadkowi. Trzeba w coś wierzyć. Astrologia skutecznie wypiera inne wiary z naszej świadomości i gdy przychodzi się z nią rozstać, zostaje w nas pustka. Trudno oddać wiarę, która prowadziła nas przez szmat życia, na dodatek była znana i praktykowana tylko przez uzdolnionych, wybranych, nietuzinkowych ludzi jak my.
4. Tracimy poczucie bycia kimś istotnym. Ta opcja również jest bardzo bolesna. Astrologia podbudowała nasze ego, wyleczyła z kompleksu niższości. Kosmos się nami interesował, potężne planety miały dla nas indywidualny plan, nie byliśmy nic nie znaczącym we wszechświecie małym punkcikiem, tylko bytem z własnym programem, częścią potężnej całości. Odbieraliśmy specjalnie dla nas przygotowane sygnały działania, wskazówki, uwagi, zalecenia, ostrzeżenia, wyjaśnienia, usprawiedliwienia. Ktoś napisał dla nas świetny scenariusz i obsadził nas w głównej roli. Ciężko, oj ciężko zrezygnować z tej gwiazdorskiej roli.
|
|
|
Ostatnio zmieniany: 2013/09/22 17:20 Przez Michor.
|
|
Re: Co tracimy rozstając się z astrologią? 10 lat(a) temu
|
|
Michor, Ty lepiej napisz, co zyskujemy. Ja nie wiem i się nie znam, ale to zdecydowanie ciekawsze wnioski, moim skromnym zdaniem.
|
|
|
Cechą czekania jest to, że nie jest nagradzane.
|
|
Re: Co tracimy rozstając się z astrologią? 10 lat(a) temu
|
|
Zyskujesz to, że nie będziesz pisał ludziom takich pseudopsychologicznych tekstów, jak przykład poniżej, mówiąc wprost, nie będziesz się ośmieszał, udając znawcę tematu natury ludzkiej, nie będziesz tworzył wybujałych charakterystyk osobowości wyłącznie na podstawie momentu w czasie i przestrzeni, czyli faktycznie bez żadnej podstawy.
Nie podoba mi się opozycja Neptuna do Słońca, Merkurego i Neptuna. Wg. Klasyków, którzy i tak na Neptuna nie patrzą, byłaby tylko opozycja do Wenus; ale w horoskopach urodzeniowych już wiele razy widziałam, że takie aspekty w różnych znakach przy niewielkiej orbie działają. Opozycja to jest zwykle przymus jakiegoś wyboru, lub trudność godzenia przeciwności ze sobą. Więc w tym świetle to jest konflikt wewnętrzny pomiędzy tym co logiczne a idealne- to idealne wypływa z systemu z którego też płyną wartości matki i partnerów/partnerek/żony a także od grup ludzi z którymi przebywa i przyjaciół– a logiczne od strony WłH. Jeśli ta opozycja działa silnie identyfikacja tego człowieka z tradycją, która jest dla niego ważna może być utrudniona, bo jest w tej tradycji coś nieuchwytnego, uśpionego, anonimowego, odlotowego lub pod wpływem np. alkoholu lub w postaci przypętających się z każdej strony ofiar losu czekających na ratunek wywolujacych litosc. Źródło: astromix.pl
Pozbawiona wszelkiego sensu radosna twórczość. Rozumiem, że ktoś ma zainteresowania psychologiczne i ciekawi go ludzka natura, ale bazując na horoskopach w tych swoich dociekaniach, nikomu nie pomaga, tylko robi z siebie zwykłe pośmiewisko. Magia swoja drogą, a wiedza o człowieku swoją. Życie jest pełne magicznych zachowań, ale robienie z takich magicznych zabiegów (jak stawianie horoskopów) poważnych dysput o naturze człowieka to zdecydowane przegięcie.
Największy zysk, to odzysk. Odzyskanie wolności sumienia i wolnej woli. Wolisz mieć z góry napisany scenariusz na całe życie i być niewolnikiem, czy cieszyć się wolnością i świadomością, że możesz wszystko? Bo naprawdę możesz wszystko. Ogranicza Cię cielesność, ale jeśli psychikę masz słabą i podatną na zniewolenie, to za pomocą astrologii ograniczysz sobie również umysł i duchowość. Będziesz ułomny i pozbawiony radości życia na własne życzenie. Trzeba starać się zrozumieć i odbierać świat w całej jego surowości i prawdziwości, bezpośrednio i namacalnie, bez paranormalnych pośredników jak wódka, narkotyki, czy astrologia i inne pseudofilozofie. Życie jest tu i teraz, a nie w kosmicznych przestworzach :)
|
|
|
Ostatnio zmieniany: 2013/09/22 17:18 Przez Michor.
|
|
Re: Co tracimy rozstając się z astrologią? 10 lat(a) temu
|
|
Co nie zmienia faktu, że astrologia jednak działa. Czy ktoś się będzie nią zajmował, czy też nie. :)
|
|
|
|
|
Re: Co tracimy rozstając się z astrologią? 10 lat(a) temu
|
|
Oczywiście, że nie zmienia tego faktu - bo go nie ma :)
|
|
|
|
|
Re: Co tracimy rozstając się z astrologią? 10 lat(a) temu
|
|
No jest, inaczej nikt z nas nie zajmowałby się astrologią. Ja przez wiele lat byłam przeciwniczką astrologii i ''ezoteryki'' jako takiej. Zaczęłam się nią interesowac dopiero wtedy, kiedy udowodniono mi, że działa. Nie da się zaprzeczy czemuś, co da się udownodnic empirycznie, nawet jeżeli jest absurdalnie ''wygląda''.Oczywiście, ze mozesz negować ten fakt ale ona i tak nie przestanie działać. Tak jak negowanie istnienia drobnoustrojów, których przecież nie widac gołym okiem nie sprawi, że przestaną miec wpływ na nasz organizm.
|
|
|
|
|
Re: Co tracimy rozstając się z astrologią? 10 lat(a) temu
|
|
No dobrze, dla astrologów fakt, dla reszty bujda. Cofnij się w czasie do punktu, w którym zaczęłaś interesować się astrologią. Idę o zakład, że wtedy coś ważnego w Tobie przestało działać, a astrologia zaczęła "działać". Gdy zdarzy się w Twoim życiu coś mocnego, co uświadomi Ci kim naprawdę jesteś, sytuacja wróci do normy, tego mogę Ci życzyć.
Póki co, czekam na empiryczne dowody, po to tu jestem ;)
|
|
|
|
|
|