Mam maly problem.

Stawiajac kolejny horoskop w ten weekend powtorzyla mi sie kolejna konstalacja, gdzie Saturn tranzytowal, przez VII dom. I kolejny raz teoria i merytoryka odbiega od praktyki. Wedlug teori tranzytujacy Saturn przze VII dom to zacisnienie badz scalenie dotychczasowych zwiazkow. Praktyka pokazuje zupelnie co innego-w tym czasie zwiazki sie koncza, rozpadaja, pojawiaja sie sprawy rozwodowe, partnerstwo ulega ochlodzeniu.

Kieruje zatem moje pytanie do Szanownego Forum o pomoc-poniewaz niewlasciea czy zle zinterpretowana analiza moze narobic wiecj szkody niz pozytku-a przyznam sie szczerze ze zupelnie nie moge rozgrysc tego, ze jak to jest jak Saturn tranzytuje przez VII i oznacza to zupelnie co innego niz jest w rzeczywistosci.
Gdy taka sytuacja sie zdarza (a w sobote byl to kolejny klient ) to szukam Jowisza i jego aspektow...jednak z tego zo zaobserwowalam, 80% horoskopow z tranzytujacym Saturnem przez VII dom to rozpad, rozlam, zakonczenie, itd.

Czy ktos bylby tak dobry i pomogl mi to zrozumiec?

Dlaczego teoria nie zgadza sie w tym konkretnym przypadku z praktyka?

Pozdrawiam
KW

Witaj Kate! Moim zdaniem rozpadaja sie wtedy struktury nietrwale.Zwiazki ktore juz wczesniej byly zagrozone rozpadem ale jakims cudem istnialy dalej.Saturn zmusza do myslenia "czy ten zwiazek daje mi to czego pragne".Mysle,ze wlasnie ta odpowiedzialnosc i powaga,ktora saturn daje, zmusza do podejmowania decyzji zgodnych z wlasnym sumieniem.Ma sie wtedy ochote uwolnic od czegos co ciazylo od dawna.No a dobre zwiazki( ktore ten aspekt dotknie) na pewno sie umocnia choc pewnie nie obejdzie sie bez kryzysu.Tak mysle.To czy ten kryzys przetrwaja zalezy od tego jak silnie sa zwiazani ,ile ich laczy,na czym im zalezy.Na pewno wazne sa aspekty natalne Saturna jesli sa negatywne zwiazek zaczyna ciazyc i rozpada sie.

Witam,
w pierwszej kolejnosci dziekuej za tak szybko odpowiedz.

Ale nasuwa mi sie kolejne pytanie: czy tranzyt Saturna przez VII dom moze spowodowac, wplynac na smierc partnera, smierc jednego z partnerow?

I kolejne pytanie-jezeli zwiazek dwojga zaczal sie rok temu, gdy saturn szedl przze VI dom jednego z partnerow, a teraz zbliza sie do VII jednegoz nich i zapadla decyzja o malzenstwie w najblizszych miesiacach, to nie uwazasz, ze nie jest to dobra decyzja?

To drugie pytanie zadaje biorac pod uwage tylko i wylacznie sam dzialanie Saturna, bez uwzgledniania jakichkolwiek aspektow-uwazam,ze planeta ta jest tak silna w swoim dzialaniu, ze jakikolwiek pozytywny aspekt w natalnym i w prownawczym jest niczym wobec tranzytu tej planety. Na potwierdzenie tego moge podac swoj wlasny przyklad, gdzie obecnie Saturn tranzytuje mi przez VI dom, a wladca horoskopu jest Saturn. I dom obejmuje znak Barana i Ryby-a to oznacza, ze mam potworne zaburzenia neurologiczne zwiazane z wypadkiem (uderzylam czaszka o kraweznik w grudniu 2003 i stracilam przytomnosc na bardzo dlugi czas). Dodatkowo Slonce z Merkurym w koniunkcji w I domu-zatem potwierdzaja sie silne zagrozenia zwiazane z koscmi i z czaszka.
Powiklania sa potworne-zaburzenia glowy, utrata przytomnsci, trojwymiarowy obraz-a Saturn, przypominam, idzie mi przez VI dom. Zatem jezeli moje zdrowie bylo wczesniej zagrozone(bo saturn w VI domu-dom zdrowia i pracy), to teraz objawy tego sa olbrzymie. Leki neutropowa silnie uszkadzaja watrobe, ale bez nich lece na ziemie jak kloda, zawroty sa tak silne, ze jestem pod satal obserwacja neurologa. Jak tak dalje pojdzie zamkna mnie w szpitalu-czyli jeszcze raz potwierza sie dzialanie Saturma-ucina, zamyka.

Zatem jak jeszcze raz wezmiemy pod uwage ze Saturmw VII domu w natalnym to tendencja do:
a.) do staropanienstwa?
b.) ze aprtner bedzie starszy?
c.) tragiczna smierc w malzenstwie?
d.) celibat?

I jak sie ma do tego pozycja Slonca wzgledem Saturma-bo slonce to przeciez cala energia danej jednostki, ktora kieruje by zyc, tak?

Jak to mozna wytlumaczyc?

Mucho!Napisalas ze "zrozumialas ,ze to nie to".No wlasnie! Saturn zburzyl cos czego nie bylas do konca pewna.Saturn to czas.Tak mysle ale pewna nie jestem to tylko rozwazania.Pozdrawiam!

Mysle ze jest to dobra pozycja dla zawarcia malzenstwa.Ale jak bedzie to sie okaze za 7 lub 14lat.NIe wiem w ktorym domu masz natalnie Saturna?Jesli w 7 to calkiem mozliwy starszy partner lub surowy, oschly, chory .O 'tragicznej smierci " nie wiem.Nadal uwazam ,ze nie nalezy wyciagac wnioskow na podstawie jednego aspektu.Pozdrawiam i zycze szybkiego powrotu do zdrowia!

U mnie Saturn jest w Bliznietach w IV domu, ale bardzo podoba mi sie okreslenie, ze "Saturn to czas". Bardzo. I ze Saturn burzy cos czego do konca nie jestesmy pewni.
U mnie tzw. "przepracowaniem " Saturna byl moment w 2003 r w kwietniu, gdy ostatecznie rozliczylam sie i wybaczylam ojcu (przejscie Saturna przez natalnego w 2001) . I masz racje Czarna- w tym zdaniu ze Saturn burzy coz czego nie jestemy pewni jest prawda nad prawda. Zburzyl sie wizerunek tyrana i oschlego ojca a pojawil sie wizerunek kochanego ojca (spacery, rozmowy, nie wypobrazalam sobie ze bede kiedykliwek z wlasnym ojcem rozmawiac o moich wyborach, ze bedzie mi doradzal, ze bedzie przytulal!!, ze bedziemy godzinami opowiadali sobie historie)-to jest najpekniejsze dzialanie Saturna jakiegokolwiek doswiadczylam-kocham ta planete!, Jest tak wspaniala, doniosla..nie trzba pisac...czyli zatem reasumujac-tranzyt Saturna przez VI dom odetnie to co niepotrzebne, czego nie jestem pewna - nie jestem pewna wlasnego zdrowia, ze te zaburzenia, bo nie wiem o co chodzi.._ Czarna bardzo ci dziekuje, to jest dla mnie bardzo wazne, ale Vi dom to tez praca, zatem zakonczy sie cos czego nie jestem pewna i przyjdzie stabilizacja?

Ale dlaczego 7 lub 14 lat? - mysle, ze przejscie Saturna przez dany dom odczuc mozna juz tak od dwoch lat czy nawet od roku od momentu przejscia.

I jednak Saturn daje utwierdzenie (moj stosunek do ojca umocnil sie jeszcze bardziej-Czyste dzialanie Saturna, bez skazy, odcial koszmarne wspomnienia, zle dziecinstwo i umocnil nasz milosc)

Czarna- bardzo ci dziekuje, szczerze naprawde ci dziekuje...

KW.

ps. Czyli ze dzialanie saturna rozpoczyna sie na jakies 2, 3 lata poprzedzajace przejscie-odrzucanie starych, nieprzyjemnych, bolesnych, nastepnie przejscie przze szczyt dpmu-czyli bol najwiekszy, kulminacja tworzenia i na 2, 3 lata od momentu przejscia-krystalizownaie sie spraw, tzw utwardzanie. Dalsza droga zalezna jest od aspektow (oczywiscie cale dzialanie przejscia jakiejkolwiek planety uwarunkowane jest aspektami),
czy dobrze to rozumiem?