Re: Wrogowie rozsądku, niewolnicy zabobonu 12 lat(a), 3 mies. temu
|
|
Nie podoba mi się, że dyskusja stanęła w takim punkcie.
Astrologia jest nienaukowa w takim sensie o jakim piszesz Panto.
To moim zdaniem nie przeszkadza się nią posługiwać. Ludzie wykorzystywali ogień mimo iż nie mieli naukowego zaplecza na jego temat. Niejednokrotnie się przy tym poparzyli, często jednak z korzyścią jaką jest doświadczenie.
Oczywiście dobrze jest przy tym mieć oczy i uszy otwarte, oraz w miarę możliwości przyczyniać się do stworzenia naukowej teorii astrologii i weryfikacji jej znaczenia i możliwości.
Chciałbym zapytać Cię Panto, co proponujesz?
Chodzi mi o to, że jako osoba która się na astrologii zna i jednocześnie świadoma wszystkich jej potencjalnych błędów i ograniczeń, a także możliwości i zastosowań; mógłbyś opracować zbiór różnego typu eksperymentów, które mogłyby weryfikować poszczególne teorie astrologiczne (myślę, że astrologię jako całość będzie trudno).
Jako praktykujący astrolog prezentowałeś tezę, teraz krytykując ją, przedstawiasz antytezę. Czas na syntezę.
Poetycko i osobiście:
Z dualizmu i polaryzacji które się w świecie przejawiają, trzeba sobie zdać sprawę we własnym wnętrzu, inaczej grożą nam wyniszczające wojny.
|
|
|
|
|
Re: Wrogowie rozsądku, niewolnicy zabobonu 12 lat(a), 2 mies. temu
|
|
michael napisał:
To moim zdaniem nie przeszkadza się nią posługiwać. Ludzie wykorzystywali ogień mimo iż nie mieli naukowego zaplecza na jego temat. Niejednokrotnie się przy tym poparzyli, często jednak z korzyścią jaką jest doświadczenie.
Ile znasz osób, które kiedyś poparzyły się ogniem i od tamtej pory wiedzą, że należy na ogień uważać? Ile znasz osób, które 'poparzyły się' astrologią i od tamtej pory wiedzą, że nie należy astrologii uprawiać? Chodzi mi o to, że łatwiej jest stwierdzić to, że wsadzanie ręki do ognia jest niebezpieczne, niż to, że zajmowanie się astrologią jest błędem. Zakładając, że cała astrologia jest jednym wielkim kompleksem błędów poznawczych nie będzie łatwo człowiekowi ją porzucić. Czy Twoim zdaniem mechanizmy tu występujące nie są podobne do uzależnienia? Pomyśl nad tym proszę...
Oczywiście dobrze jest przy tym mieć oczy i uszy otwarte, oraz w miarę możliwości przyczyniać się do stworzenia naukowej teorii astrologii i weryfikacji jej znaczenia i możliwości.
Pisząc tak zakładasz, że tezy astrologów są słuszne. A co, jeżeli nie ma 'naukowej teorii astrologii', bo to wszystko jest kompleksem błędów poznawczych na których zabobon i przesąd się opiera?
Chciałbym zapytać Cię Panto, co proponujesz?
Zachować spokój, dalej w duchu krytycznym rozmawiać, a na wróżki, które mdleją czytając te mądrości, gdyż ich dotychczasowy światopogląd może legnąć w gruzach, zbytnio nie reagować. :-]
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
Re: Wrogowie rozsądku, niewolnicy zabobonu 12 lat(a), 2 mies. temu
|
|
Pomyślę o tym jako i myślałem. ;)
Zachowajmy więc spokój. :)
Mnie teraz artystyczna twórczość własna zajmuje.
Pozdrawiam.
|
|
|
|
|
Re: Wrogowie rozsądku, niewolnicy zabobonu 12 lat(a), 2 mies. temu
|
|
Pisząc tak zakładasz, że tezy astrologów są słuszne. A co, jeżeli nie ma 'naukowej teorii astrologii', bo to wszystko jest kompleksem błędów poznawczych na których zabobon i przesąd się opiera?
Aspekty (no i poniekąd Tranzyty) - to naukowe podstawy astrologii, na nich można śmiało się opierać
Domy - niekoniecznie, raczej osie
Znaki - zabobon i przesąd :)
Cała reszta - albo za daleko, albo przekombinowana - kompleks błędów poznawczych :)
a krytyka astrologii przez astrologów może wynikać z chęci dotarcia do esencji i pewników - niespełniony "astrolog", lub może być wyrazem świadomości istnienia esencji i pewników, czyli frustracją skazania na "zapisany w gwiazdach" los - spełniony "astrolog".
Czy mój horoskop nie pasuje do mnie? Pasuje jak ulał, czemu już niejednokrotnie dałem świadectwo, choćby tutaj, przysparzając sobie wielu przyjaciół :) Czy "podrzucone" horoskopy nie pasują do wzmiankowanych osobowości? Pasują znakomicie, ale to pewnie tylko mi się to wszystko sprawdza, tylko w mojej świadomości.
|
|
|
Ostatnio zmieniany: 2011/08/02 23:25 Przez Michor.
|
|
Re: Wrogowie rozsądku, niewolnicy zabobonu 12 lat(a), 1 Miesiąc temu
|
|
Ten filmik to manipulacja ludźmi w czystej postaci. I choć nie można nie zgodzić się z Dawkinsem, że astrologia nie posiada żadnych naukowych dowodów, to jednak sposób w jaki ją przedstawił urąga prawdzie.
Wpierw prześmiewczo ukazał targi ezoteryczne, na których różnej maści wyznawcy kryształowych kul tudzież kart Tarota wróżą przyszłość, by dalej przejść do krótkiej prezentacji solarnych byków, baranów, strzelców itd., aż na koniec wyczytać jakiś gazetowy chłam horoskopowy.
Spodziewałam się czegoś bardziej racjonalnego, a otrzymałam w zamian kolejną jutubowską papkę.
Jeśli już ktoś taki jak Dawkins, walczący z zabobonami i przesądami, ośmiela się cokolwiek krytykować, to niech wcześniej, dogłębniej zapozna się z omawianym zjawiskiem i uargumentuje swe poglądy.
Jakie są naukowe dowody na nieprawdziwość astrologii?
|
|
|
Ostatnio zmieniany: 2011/08/05 14:31 Przez lubeka.
|
|
Re: Wrogowie rozsądku, niewolnicy zabobonu 12 lat(a), 1 Miesiąc temu
|
|
Michor napisał:
Aspekty (no i poniekąd Tranzyty) - to naukowe podstawy astrologii, na nich można śmiało się opierać
Domy - niekoniecznie, raczej osie
Znaki - zabobon i przesąd :)
Z czego wg Ciebie wynika aspekt?
|
|
|
|
|
Re: Wrogowie rozsądku, niewolnicy zabobonu 12 lat(a), 1 Miesiąc temu
|
|
panTo napisał:
[guote]Zachować spokój, dalej w duchu krytycznym rozmawiać...[/quote]
Zastanawiam się, co jest celem rozmowy.
W przeciwienstwie do Dawkinsa nie uważam, że nauka i wiara się wykluczają. Naukowcy tworzą aksjomaty i do czasu ich obalenia traktują je podobnie, jak wiara autorytety. Wiara też się zmienia - opornie, ale stosunek kościoła do wielu spraw zmieniał się na przestrzeni wieków. Diabeł tkwi w proporcjach.
Poza tym, w naszym subiektywiźmie jest nasza siła - człowiek bliski idełu naukowego -zimny, obiektywny, bez uprzedzeń - ma wiele cech psychopaty.
Czy jako ludzie powinniśmy żyć bez wiary, opierając się na nauce jedynie?
Dla chorego śmiertelnie są dwie drogi - życie lub śmierć, pól na pół. Czy właściwe w takim przypadku jest przedstawianie mu naukowego dowodu, że na 100 chorych 99 umiera?
Lekarze (naukowcy?) twierdzą, że najgorsze co pacjent może sobie zrobić to stracić wiarę w to, że wyzdrowieje.
Fakt to, czy mit? Bo jeśli fakt, to przemawia za wiarą (jakąkolwiek i w cokolwiek).
Poszukam, może jacyś naukowcy prowadzili badania w tym zakresie.
Cytat z Wrogowie rozumu cz.5:"Musimy przedkladać weryfikowalne dowody naukowe nad osobiste odczucia, w innym razie będziemy bezbronni wobec tych, co ukrywają prawdę"
Możliwe, ale trzymając się sztywno weryfykowalnych prawd (podpartych autorytetem nauki) możemy łatwo paść ofiarami manipulacji. Może bezpiecznie ufac wlasnej intuicji?
Łączę wyrazy szacunku, pełna wiary w ludzką chęć czynienia dobra :)
|
|
|
Ostatnio zmieniany: 2011/08/09 16:30 Przez mucha.
|
|
|