Zgadzam sie z Caerme... - wierze w karme bardzo, dlatego tak ciezko jest ja pokonac...lub czest jest niemozliwe...
Moja babcia (jak sie dowiedzialam niedawno, byla astrologiem i stawiala karty, mama pokazala mi zapiski mojej babci, z 1925 r, sa wykresy, zapiski kontaktu z klientami - mega czad) pokochala innego, a wyszla za mojego dziadka, gdy tamten ukochany poszedl na wojne i zginal, babcia juz nigdy nie byla soba, moja mama pokochala innego, a wyszla za mojego ojca, gdy tamten zginal w wypadku samochodowym, na twarzy mojej mamy pojawil sie smutek, od tamtej pory prawie sie nie usmiechala, ale ze ma Marsa w Koziorozcu..wiadomo...

obie zawsze samotne i nierozumienae przze innych, babcia byla szykanowana za wrozby, mama za szczerosc wyrazanych opini...

i teraz kolej na mnie...

Wierze w Karme, Przeznaczenie, ze Los rzadzi moim zyciem, i odkrylam, ze moim przeznaczeniem jest pomagac innym...

zobaczymy jak to bedzie....zobaczymy...

no i teraz ja...

witaj:)
moze nie rzadzi - ale bardzo mocno wplywa. ja cos takiego traktuje powiedzmy jakby trzecie male drzwi dajace mozliwosc wyjscia z sytuacji, podejrzenia kart rozdawanych przez Los we wspolpracy z Gwiazdami i Otoczeniem.
Czasem daje to sile by przejsc przez klopoty i pozwala czerpac wiedze i owo "dzikie przekonanie" ze cos sie tak stanie.
Dla mnie jesdnym z wiekszych komplementow jest powiedzenie mi: wiesz co jestes taki jak on, skora zdjeta z taty/ojca.
Dodajac do tego polozenie planet wiele razy wykorzystywalem ta mala uwage mowiaca : w wyjatkowych wypadkach moze on przyniesc szczescie, albo krancowo rozna: taki charakter moze spowodowac ze twoj wybuch cos lub kogos zniszczy. zdarzalo sie i to i to.
Kto wie, moze taka opieka sprawia ze w zyciu wykorzystuje sie najlepsze rzeczy ktore moga wyjsc z rozdania? ja w to wierze, przekonywalem sie tez nie raz.
pozdr